Późnym popołudniem 20 listopada 2015 roku do naszego mieszkania wszedł pewien pies. Mój pierwszy, wymarzony, ukochany Pan Pies. Od tej pamiętnej chwili minęły dwa lata. Dwa szalone, wspaniałe lata.
Najważniejsze dla mnie w życiu z psem jest relacja. Czworonóg może nie startować w zawodach, nie potrafić aportować ani ładnie chodzić na smyczy. Niech po prostu będzie obok, co jakiś czas na nas spoglądając lub merdając ogonem. Żebyśmy czuli, że jesteśmy w tym wszystkim razem.
Za nami długa droga. Przed nami rzeka doświadczeń i pracy. Beethoven nigdy „łatwym” psem nie był. Bronienie zasobów w wieku szczenięcym, nieufność czy brak skupienia są problemami, które zwalczyliśmy lub nad którymi ciągle pracujemy. Dzisiaj mogłam na spokojnie wpuścić na moment koleżankę do mieszkania, nie bojąc się, że zostanie zaatakowana. Beethoven burknął kilka razy „Nie powinno Cię tu być, ale skoro Zosia Cię wpuściła, to jakoś przeżyję” rzucając przy tym swoje najgorsze spojrzenia.
Pies idealny – takie nie istnieją. Nie ma czworonoga, który zadowoli wszystkich. Jednak czy są tacy ludzie? Spójrzmy prawdzie w oczy, my też nie jesteśmy perfekcyjni. Popełniamy błędy, pozwólmy też i naszym pupilom. Bet dla wielu osób jest przeciętnym borderem z problemami z innymi psami. Nie winię, z boku tak to może przecież wyglądać.
Zdjęcie jeszcze z początku lata, tak było zielono…
Jednak dla mnie jest KIMŚ więcej. Widzę jego postępy, sukcesy i porażki. Staram się wspierać go w wymagających sytuacjach, ale i pozwolić samemu zadecydować co dalej. Beethoven, jesteś moim przyjacielem, kompanem przez podróż zwaną „życie” (może dlatego tak bardzo lubię podróże :P) i powodem do uśmiechu nawet w najtrudniejszych sytuacjach.
W zamian oferuję Ci wsparcie. To za moimi nogami możesz się schować, kiedy przejeżdżający obok autobus zrobi coś dziwnego. To ja będę drapać Cię po grzbiecie w metrze, żebyś nie przejmował się panem, który dziwnie na Ciebie patrzy. Przeniosę Cię na rękach przez korytarz, jeśli będzie zastawiony odkurzaczem. Pochwalę kiedy zobaczę jak bardzo się starasz.
Przez te dwa lata poznałam wspaniałych ludzi, których nie zamierzam stracić. Będę się starała utrzymywać kontakt, pytać o nieistotne pierdoły po to, żeby zobaczyć jak odpisują. Byłam w cudownych miejscach, gdzie mogłabym godzinami siedzieć z Betem na stopach. Podziwiać niebo, słuchać lasu, pić kakao czy najzwyczajniej delektować się chwilą. Wiele się nauczyłam, zmieniłam podejście do życia. Nie jest najważniejsze to, czy tym razem będę miała fajniejszą bluzkę niż X. Nie to czy mam dwie takie same skarpetki. Liczy się to, że ktoś się przeze mnie uśmiechnął. Że widzę radość w oczach Beethovena czy innych ludzi. Że gram w planszówki zatracając się w tym całkowicie. Poznałam swoje pasje. Znalazłam blogi, które wnoszą coś do mojego życia i sama zaczęłam pisać. Odkryłam nowe zainteresowania filozofią, myśleniem typu „slow life”, medytacją czy jogą. Doszłam do tego, co sprawia mi przyjemność.
Chciałam podziękować wszystkim, którzy się do tego przyczynili. Mojej najbliższej rodzinie, bo to Wy wspieracie mnie w chwilach wahania. Przypominacie o tym, że trzeba jeść czy spać. Pomagacie dokonać wyboru. Po prostu jesteście ♥ Dziękuję bliskim mi osobom, tym prowadzącym blogi jak i tym, którzy nie mają Facebooka. Postaram się umieścić ten wpis w takich miejscach, żebyście się o tym dowiedzieli. Dziękuję Wam za porady, docenianie czy miłe słowo. Za niezobowiązujące rozmowy zamieniające się w przyjaźń. Za wspólne plany, śmieszne chwile czy historie z dzieciństwa. Dziękuję ludziom, którzy możliwe, że mnie nie kojarzą, ale i tak o coś zapytają. Poproszą o radę lub napiszą miłe słowo. Dzięki Wam nie tracę wiary w ludzkość. I na samym końcu dziękuję Tobie, Czytelniku. Jesteś tu od samego początku, a może trafiłeś tu przypadkiem. Zgadzasz się ze mną lub wręcz przeciwnie. Zamierzasz czytać moje przemyślenia dalej, albo chcesz jak najszybciej stąd zniknąć. Jesteś moją motywacją do działania, wiedz o tym ♥
Bo życie jest po to, aby je dobrze przeżyć, świetnie się przy tym bawiąc.