Po dzisiejszym spacerze nie mam żadnych zarzutów do Beta. Serio. Pięknie sygnalizował, gdy miał dość, jego nastawienie do reszty świata było pozytywne – dumna jestem bardzo ♥. Nawet bawił się ze szczeniakiem beagla i pomagał w socjalu jakiegoś niespokojnego psiaka (w tym czasie Bet nie mógł opanować merdającego ogona 😛 ). Ale żeby nie było nudno, czas nam umilił pewien Pan.
Spotkałam pewnego osobnika. Pan raczej szerszy niż wyższy, ale to się zdarza. To on był odpowiedzialny za szczeniaka, a dokładnie jego brat jest właścicielem, ale on go teraz ma (?). Nie do końca się zrozumieliśmy, trudno, bywa. Beagle bardzo pozytywny, biega, bawi się. Dołączamy do grupy psów, Bet siedzi obok mnie, bo wie, że będzie się bawił dopiero, gdy jego zachowanie będzie przynajmniej zadowalające (kłócenie się o czyjąś piłkę bynajmniej nie jest dobre).
Rozmowa się rozkręca, do akcji wchodzi wyżej wymieniony Pan. Najpierw prawi długo o dominacji, a potem przechodzi do kolejnego tematu (co do dominacji – ja się nie znam, więc nie ingerowałam, nic nie mówiłam). Zaczyna opowiadać, że on bierze agresywne psy ze schroniska i po 2 tygodniach są łagodne jak baranki. Zwraca je potem i nikt nie może uwierzyć, że to te same psy. A reklamacji nigdy nie było. Moje ucho się powiększa dwukrotnie i słucham dalej. Pierwsza zasada (według niego) brzmi: psu nie wolno iść przed Tobą, bo wtedy jest władcą, a królem masz być Ty. Dlatego czworonóg może chodzić tylko obok Ciebie albo za. Postanawia zaprezentować na szczeniaku.
Woła go, on ochoczo przybiega i merda ogonkiem. Wtem Pan wydaje z siebie ni to syk, ni to „Psst!” i szczeniak ewidentnie przestraszony przewraca się na plecy. Pan bardzo zadowolony z siebie przypina psa na flexi (podpina ją do szelek malucha) i demonstruje. Beagle znowu chce się bawić, a on wydaje ten niby syk i szarpie psa do swojej nogi. Szczeniak speszony zajmuje miejsce obok nogi i po kilku powtórzeniach z szarpnięciem nie próbuje podchodzić do psów.
Pan zadowolony opowiada, że nauczył tego psa w 2h, a wcześniej pies się nikogo nie słuchał. Moja prawa brew podnosi się znacząco do góry, a wargi zaciskam tak, żeby nic nie powiedzieć. Następnie Pan odpina malucha i w tym samym momencie wydaje z siebie syk. Mam wrażenie, że to miało być zwolnienie. Ale ten dźwięk podczas kilku minut oznaczał przywołanie, dobra robota, źle, zwolnienie i leżeć. Chyba się pogubiłam. W takim razie co musi być w głowie tego malucha?
Żadnej nagrody, żadnego słowa, nawet: „dobry pies”. Nic. Trochę mi się na serduszku przykro zrobiło, bo szczeniak się bardzo starał :/ No ale co ja mogę. Wcześniej próbowałam podjąć temat, to zbył mnie wszystkowiedzącym wzrokiem: „Milcz”.
Ale, ale. To nie koniec. Po demonstracji swojego skutecznego szkolenia skierował swoją sylwetkę w moją stronę. Co to, to nie koleś, mojego psa nie będziesz ruszał. Mówię grzecznie: „Proszę nie dotykać psa”. Ale kto by się przejmował? Oto drugi Cesar, on wie wszystko. Wyciąga gwałtownie dłoń w kierunku Beta, dodatkowo bardzo się nad nim pochylając. Beethoven już ogon pod siebie i prezentuje swoje uzębienie. Przegiąłeś koleś. Mocno.
Ponieważ to zawsze na ludzi działa, podniosłam głos i donośnie powiedziałam (to już chyba był krzyk, wybaczcie) „Nie dotykaj psa!”. Zadziałało. Zdziwiony, że ktokolwiek ma czelność nie zgadzać się z jego zdaniem, odsunął się i spojrzał na mnie. Rzuciłam mu spojrzenie z typu zabijających i powiedziałam z wielkim opanowaniem prosto w twarz : „Do widzenia”. I odwróciłam się plecami dokładnie do niego.. Reszta grupy niczego nieświadoma odpowiedziała mi chórem: „Do widzenia”. Odeszłam żwawym marszem z lekko zadartą głową.
Z reguły jestem ciepłą osobą, optymistyczną. Lubię patrzeć na szczęście innych ludzi, cieszyć się razem z nimi. Uwielbiam śmiać się ze znajomymi i gdy trzeba to ich pocieszać. Ale mam też inne cechy, umiem się odgryźć. Naprawdę.
Do tego, ja nie wiem, może jestem niedoedukowana? Może żyję pod kamieniem? Ale co to za prawo, że pies nie może iść przed Tobą? Beethoven, gratuluję, jesteś moim królem. Napiszę Ci to w osiągnięciach 😉
„Jestę królę, a królowie na poddanych nie patrzą. Nie jesteś godna. Padnij na kolana i daj mnie mięso.”
Przygoda dnia zwyczajnego