Nigdy nie pisałam wpisu poświęconego jednej książki. Nie jestem krytykiem literackim, nie mam papierów czy uprawnień. Ba, nawet matury podstawowej nie zdałam. Nie moja wina, że za młoda jestem.
Zapraszam do opowieści pełnej humoru, ironii i kilku matematycznych nazw. I wbrew pozorom, nie jest to dobra pozycja do czytania przed snem! (Chyba, że planujecie nie spać w ogóle.)