Po polsku, po angielsku, fantasy, obyczajówki i romanse. W tym zestawieniu znajdziecie książki o różnej tematyce, ale łączy je jedno – są warte polecenia. Wszystkie, co do jednej.
„Moc Srebra”
Na tę książkę trafiłam w jednym z filmów Marcina znanego jako Okoń w sieci. Kiedy nie mam niczego konkretnego na myśli, a najdzie mnie ochota na czytanie, Okoń jest niezastąpiony.
Wybór padł na „Moc Srebra” Naomi Novik, bo klasyczne fantasy to zawsze dobry wybór.
„Moc Srebra” to nie tylko opowieść o Mirjem, lichwiarce z małej miejscowości, ale historia kilku odważnych kobiet umiejących działać razem. Nawet jeśli ich interesu były różne, potrafiły współpracować.
Wiele wątków, w których można by się zgubić, ale które jednak tak pięknie ze sobą współgrają.
„Treska pokazała ręką pustą komnatę.
Fragment dialogu z „Mocy Srebra”
– Wykonałeś wspaniałą pracę. Dlatego teraz on może ci się zrewanżować. Ponieważ wysoka magia zawsze ma swoją cenę.
– Co to za wspaniała praca, skoro wsypaliśmy ponad połowę jego skarbu do tunelu? – spytałam ze zdziwieniem.
– Postawiono ci niewykonalne zadanie, a ty znalazłaś sposób, żeby je wykonać – odparła Treska.”
Ta książka razi chłodem, lodem i śniegiem. Razi, olśniewa, ale gdy tylko tej bieli zaczyna na chwilę brakować, tęskni się za nią. Pokazuje walkę między pozornym dobrem i złem, ale w prawdziwym świecie – gdzie każdy z nas ma swój odcień szarości. Nikt nie jest czarno-biały.
Król Starzyków i Czarnobóg to postacie, których nie da się zrozumieć na pierwszy rzut. Nic nie jest oczywiste – nawet to, po której stronie stoją. I któremu z nich zaufać.
„Niektórzy ludzie tak naprawdę są wilkami i chcą pożerać innych ludzi, żeby napełnić swoje brzuchy. Tak było w twoim domu, przez całe twoje życie. Jednak jesteś tutaj z twoimi braćmi i nie zostaliście pożarci, i żadne z was nie jest wilkiem. Wspieraliście się i trzymaliście go z daleka. Tylko tyle możemy dla siebie nawzajem zrobić na tym świecie, trzymać wilka z daleka.”
„Moc Srebra”
Czytałam tę książkę w górach, na wyjeździe. Kiedy skończyłam ją, w nocy, byłam szczęśliwa i zakochana w świecie, który stworzyła Naomi Novik. Gdy wstałam kolejnego dnia, a za oknami prószył śnieg, gdzieś w oddali mignęła mi sylwetka jeźdźca na koniu.
Już nigdy nie spojrzę na śnieg w ten sam sposób.
„Ostatnie Życzenie” i Wiedźmin w całej swojej okazałości
Wiedźmina chyba nikomu przedstawiać nie muszę. „Ostatnie Życzenie” i „Krew Elfów” przeczytałam już dawno temu, ale przez to, że czytałam ten sam egzemplarz, co mój brat, a czasu miałam mniej – „Miecz Przeznaczenia” oddał do biblioteki zanim zdążyłam go skończyć. Efekt był tego taki, że sagę zaczęłam, a nie skończyłam.
Kiedy wyjść miał serial Netflixa, o którym głośno było w całym internecie, uparłam się, że nie obejrzę, póki nie przeczytam. To taka nasza rodzinna zasada i odnosi się do wszystkich ekranizacji i adaptacji książkowych. Tak, Harry’ego najpierw przeczytałam, później obejrzałam. Podobnie Hobbita i Władcę Pierścieni. Takie zasady!
„- Jeśli dobrze rozumiem – powiedział – mam stanąć do pojedynku, bo jeżeli odmówię, to mnie powieszą. Jeżeli będę walczył, to mam pozwolić, by przeciwnik mnie okaleczył, bo jeśli ja go zranię, to mnie połamią kołem. Same radosne alternatywy. A może zaoszczędzić wam kłopotów? Huknę głową o pień sosny i sam się obezwładnię. Usatysfakcjonuje was to?”
Geralt, „Ostatnie życzenie”
Geralt, wiedźmin, to postać przeze mnie wielbiona. Sapkowski stworzył bohaterów unikatowych i nie do podrobienia.
Saga jest typowym fantasy, powiedziałabym nawet, że klasykiem. Pełno w niej magii, magicznych stworzeń, a nawet podróży w czasie i przestrzeni. Mimo tych zawirowań, wątki są na tyle klarowne, że nie pogubiłam się w nich – coś, co zdecydowanie utrudnia oglądanie serialu wielu ludziom.
Ach, no i nie ma takiego drugiego człowieka, jak Jaskier.
„- Nie będę zabijał wojsiłków. Ani innych nieszkodliwych stworzeń.
Jaskier, „Ostatnie życzenie”
– To będziesz chodził głodny. Chyba że zmienisz pracę.
– Na jaką?
– Na byle jaką. Zostań kapłanem. Byłbyś niezły z twoimi skrupułami, z twoją moralnością, z twoją wiedzą o naturze ludzi i wszelkiej rzeczy. To, że nie wierzysz w żadnych bogów, problemów stanowić nie powinno. Mało znam kapłanów, którzy wierzą. Zostań kapłanem i przestań się użalać nad sobą.”
Całą sagę możecie przeczytać w ramach abonamentu Legimi – trzeba było chwilę poczekać, ale są już wszystkie części. O Legimi pisałam już tutaj.
„Letters to the Lost”
Książkę czytałam po angielsku, ale jak się okazuje, została wydana też w języku polskim. Jej tytuł to „Listy do utraconej”.
Uwielbiam w książkach motyw listów, liścików, kartek i zapisków. Nie przepadam natomiast za dużą liczbą scen z wiadomościami – ile można pisać o sms-ach?
“Can I tell you one thing?” Melonhead says.
„Letters do the Lost”
I swallow. “Sure.”
“One day isn’t your whole life, Murph.” He waits until I look at him. “A day is just a day.”
I scoff and slouch in the chair. “So what are you saying? That people shouldn’t judge me on one mistake? Tell that to Judge Ororos.”
He leans in against the table. “No, kid. I’m saying you shouldn’t judge yourself for it.”
Historia Juliet chwyciła mnie za serce. Po utracie matki, dziewczyna nie przestała pisać do niej listów – zamiast do skrzynki, kładła je na jej grobie. Nie spodziewała się, że ktoś je przeczyta.
A zwłaszcza tego, że koś mógłby na nie odpisać.
“Never is okay, you know,” he murmurs.
„Letters do the Lost”
I draw back a bit. “What?”
“You said ‘not yet.’” He looks at me. “I’ll leave it up to you. But ‘never’ is okay, too, Jules. Never is always okay.”
To dobry wybór na jedną z pierwszych książek po angielsku – jest na tyle rozbudowana, że można się czegoś nauczyć, ale dzięki perspektywie nastolatków, słownictwo nie jest aż tak wymagające. Język nie był dla mnie barierą, wsiąknęłam w nią całkowicie i totalnie.
Nie będę Wam zdradzać wszystkiego, bo to nie o to chodzi, ale dzięki tej książce jeszcze raz odkryłam piękno fotografii. To uchwycenie chwili, spontaniczność i radość z robienia zdjęć tak naprawdę się liczą. A Brigid Kemmerer idealnie to opisała.
„Uwierz w Mikołaja”
Raz na jakiś czas lubię przeczytać coś z założenia lżejszego. A jeśli to pozornie „lekkie” czytadło mnie zaskoczy kilkoma perełkami, jestem wniebowzięta. I tak właśnie było w przypadku „Uwierz w Mikołaja”.
Lubię czytać książki w oryginale, dlatego też coraz więcej czytam po angielsku – większość moich ulubionych autorów tworzy właśnie w języku angielskim. Ale gdy mowa o Polce lub Polaku, dwa razy zastanawiać się nie trzeba.
Innego oryginału przecież nie ma.
„Mnie też żal trochę tych ulotnych chwil… Żal, że kiedyś się skończą. I powiem ci, że mam takie wrażenie, jakbyśmy byli teraz ba końcu świata, gdzie czas płynie wolniej i zupełnie inaczej. W innej czasoprzestrzeni. Tam świat biegnie, a my teraz beztrosko siedzimy przy kominku, wpatrując się w ogień i rozmawiając. Nie pamiętam, kiedy ostatnio tak siedziałem.”
„Uwierz w Mikołaja”
Nie każda książka jest dobra -niezależnie od pochodzenia autora. Mimo tego, miałam uprzedzenie do polskich pisarzy i cieszę się, że się przełamałam. Magdalena Witkiewicz otworzyła przede mną piękną, świąteczną opowieść o życiu, miłości i wiecznym pośpiechu. O docenianiu chwil i słuchaniu także tych najmłodszych. O dobroci i szczęściu.
„- Albo jadają tylko w restauracji.
„Uwierz w Mikołaja”
– W restauracji? – zdziwiła się Zosia. – Ja bym bardzo wstydziła się jeść w restauracji.
– Wstydziła? Dlaczego?
– Bo ja bym się bała, że ci wszyscy ludzie, którzy tam są, pomyślą, że moja mamusia nie potrafi gotować. A to przecież nieprawda!
– Ale ludzie nie chodzą do restauracji tylko dlatego, że nie potrafią gotować.
– A dlaczego?
– Dlatego, że chcą zjeść coś pysznego.
– Jak ja chcę zjeść coś pysznego, to proszę ciebie żebyś ugotowała spaghetti.
– To nie pójdziesz ze mną nigdy do restauracji? – Anna z trudem powstrzymywała uśmiech.
– Wolałabym tego uniknąć, mamo – powiedziała poważnie pięciolatka. – A jeżeli już będę musiała, to włożę słoneczne okulary, by nikt mnie nie poznał!”
O takich książkach powinno się mówić. O takich, które podnoszą na duchu, przywołują uśmiech na usta i zmuszają do przemyślenia kilku rzeczy – a przy okazji zostawiają człowieka z takim lekkim uczuciem w sercu.
I to byłoby na tyle na dziś. Książki wybrane nieprzypadkowo – wzięłam pierwsze kilka pozycji z listy książek przeczytanych w tym roku. Było tam oczywiście ponad 5 książek z sagi o Wiedźminie, ale nie ma po co wspominać o kolejnych, jeśli nie czytało się poprzednich. O książkach lubię mówić, pisać, więc to z pewnością nie ostatnie takie zestawienie.