Przemyślenia

Żegnaj Profesorze

Minęły prawie dwa miesiące i nie umiałam się zebrać, żeby coś opublikować. Żeby działać w mediach społecznościowych, wrzucić zdjęcie zachodzącego słońca, pokazać piękne widoki, które dane było mi zobaczyć. Jutro są moje urodziny. Nie chcę trzymać tego dłużej.
To nie jest pierwsze ani ostatnie pożegnanie, ale liczę, że jest to element układanki, który sprawi, że supeł schowany gdzieś między czwartym a piątym żebrem, wciśnięty między płuca, wreszcie puści. Wiele osób napisało piękne słowa, dzieliło się swoimi wspomnieniami, a ja prócz zabrania głosu na pogrzebie, nie byłam w stanie powiedzieć czegokolwiek publicznie. Dzisiaj to robię. Dla siebie, dla Pana i dla tych wszystkich, którzy Pana znali.

Ciepła historia noworoczna

Mam wrażenie, że w kwestii życzeń noworocznych nie odkryję już Ameryki – większość zostało powiedziane, napisane i przekazane. Dlatego dziś mogę jedynie opowiedzieć historię, która przydarzyła mi się tuż przed świętami, a z której może wynieść coś każdy z nas.

Urodzinowe o wszystkim i niczym

Każdy, kto trochę więcej w swoim życiu pisał i niedajboże zrobił sobie przerwę lub zaczął na tym zarabiać (jak się okazuje, obie rzeczy potrafią wybić z rytmu), kiedyś dochodzi do ściany. Siada i nie wie o czym pisać, nie może się zebrać. A ja postanowiłam, że skoro kończę dziś (w dniu pisania) 19 lat, to warto wrócić do tego, co tak zachwycało i pochłaniało swego czasu czternastoletnią Zosię.
Jest na tyle kiepsko, że wpisałam w googla „what to write about”. I gapiłam się na te listy tricków, hacków i tipów. Dlatego piszę, cokolwiek, o czymkolwiek. Bo przynajmniej stukam tymi palcami w klawiaturę. Pierwszy raz od maja.

Przewiń na górę